Weźcie wszystko co macie pod ręką (dobrze by było gdyby to były pomidory, ale najlepszy będzie nóż) i rzućcie we mnie. A nożem zamordujcie. Jestem idiotką. Obiecałam sobie, że tego bloga nie zepsuję, ponieważ miałam wcześnie blogi i mi nie wyszły. Przepraszam! Jeszcze raz: Przepraszam!!! Wszystko spieprzyłam. Zamiast pisać dla was tą notkę to się walałam na blogach innych o tematyce Dramione (czyli Hermiona Granger i Draco Malfoy). Możecie się na mnie obrazić i nie czytać już więcej mojego bloga, bo nie dotrzymałam terminu, ale proszę przeczytajcie rozdział i następne też. Nie będziecie żałować. (Będzie NIESPODZIANKA)
7
- Czy dary będę miała wszystkie?
- Tak, po odczekaniu 25 tygodni. Znacie kogoś, kto wie, jaki ma się dar?
- Tak, znamy - powiedział Jasper
- Po pojedynku, będziecie musieli go wezwać, bo Bella dostanie dar losowo. Dobra koniec pogaduszek tylko czas na trening. Jasper, czyń honory.
Wyszliśmy wszyscy z domu na polankę, gdzie stały się najgorsze chwilę mego życia. Spotkanie z Jamesem, Victorią i Laurentem (uratowała mnie moja rodzina). Spotkanie z samym Laurentem (uratowały mnie wilki). Walka z nowonarodzonymi (wilki i rodzina). Konfrontacja z Volturi (nasi przyjaciele i wilki). Może i tym razem tu będzie ta walka z Simonem. Moje rozmyślania przerwał Jazz.
- Z tego co rozumiem, to Jackson jest bardzo dojrzałym wampirem i nie będzie się zachowywać jak młode wampiry, jakoś sobie z tym poradzimy. Z dojrzałymi też sobie radziłem. A więc musisz znać podstawowe zasady...
I w tym momencie zaczęłam dokładnie słuchać.
Oczami Renesmee
Jak wujek zaczął, skierowałam się w stronę Jake'a, który usiadł przy drzewie i próbował usnąć. A ja, jak zawsze, mu przeszkodziłam. Chciałam z nim pogadać, niż słuchać czegoś czego i tak nie będę potrzebować. Usiadłam i mu nie przeszkadzałam, choć wiedziałam, że wie, że tu jestem. Zaczęłam się zastanawiać. Kiedyś, kiedy byłam mała pamiętam, jak patrzył na mnie, jakbym była jakimś bóstwem. Nigdy mnie nie opuszczał. Przypomniałam sobie, jak mama zaatakowała Jacoba. I coś powiedziała, tylko jak to było???
,, [...] - Zgadłam, prawda? - spytała się mama, a Jake zaczął się cofać z podniesionymi rękoma.
- Dobrze wiesz, że nad tym się nie panuje.
- Ty zapchlony kundlu! Jak mogłeś! Moje dziecko!
Mama ciągle szła do przodu, więc Jacob był zmuszony wyjść tyłem przez frontowe drzwi.
- Nie chciałem! To nie było specjalnie!
Ciągle się zastanawiałam o co im chodzi. Dlaczego mama wrzeszczy na Jacoba.
- Jeden jedyny raz miałam ją na rękach, a tobie już się wydaje, że możesz ją sobie zaklepać, podpierając ją jakimiś bzdurnymi wilczymi czarami-marami? Renesmee jest moja!
- Możemy się podzielić - zasugerował Jacob błagalnym tonem, przemierzając tyłem trawnik.
- Ha, ha, wygrałem - zaśmiał się wujek Emmett.
Zastanawiałam się o co i z kim się założył. Pewnie z wujkiem Jazzem albo z tatą.
- Jak śmiałeś wpoić sobie moją córkę?! Zupełnie ci odbiło?! [...] ''
Właśnie to było to słowo. Wpoić! Musiałam się spytać tego Jacoba.
- Jake, co to wpojenie? - spytałam.
On jak na zawołanie otworzył oczy i się na mnie spojrzał, jakby się mnie pytał, skąd ja to wiem.
- Czemu się mnie pytasz?
- Przypomniałam sobie, jak mama podczas kłótni wypowiedziała to słowo, wtedy, gdy się na ciebie rzuciła, i zaczęłam się zastanawiać co oznacza.
- Więc... - zaczął i przełknął ślinę, jakby miał gulę w gardle. - Nie mogę Ci powiedzieć.
- Proszę, Jake - prosiłam go, używając swoich maślanych oczek. - Nigdy mi nie odmawiałeś.
- To prawda Nessie, ale nie mogę ci powiedzieć z dwóch powodów. Po pierwsze, jesteś za mała. A po drugie, twoja matka mnie zabije. Ale jeśli chcesz się dowiedzieć, muszę jej się spytać.
- To idź się jej spytać.
- Przecież teraz ma trening i ...
- Jeśli to jest takie ważne, że musisz się jej spytać, to nie obrazi się, gdy jej przeszkodzisz.
- Dobrze, skoro chcesz - odpuścił i wstał, by przeszkodził mamie w nauce.
Oczami Belli
Ćwiczę, a tu nagle ktosiek dotyka mnie w plecy. Jacob. Jego mina nie wróżyła nic dobrego.
- Co się stało? - spytałam zła, bo mi przeszkadza.
- Renesmee wie - szepnął i chyba bał się mojej reakcji.
- Może trochę jaśniej, o czym? - znowu spytałam się, ale tym razem zirytowana.
- Proszę nie krzycz na mnie, ponieważ nie wie co oznacza, tylko słyszała - wziął głęboki wdech i powiedział. - O wpojeniu.
- Sorry, możemy przerwać? - tym razem zaskoczona spytałam się Marshalla, a ten kiwnął głową. - Edwardzie, chodź na chwilę.
Odeszliśmy w takie miejsce, gdzie nikt nas nie usłyszy.
- Jak? - spytał się Edward. - Jak to się stało?
- Powiedziała, że zapamiętała, gdy Bella się na mnie wkurzyła. Wtedy, gdy złamała Seth'owi bark i obojczyk.
- Co ona chce wiedzieć? - spytałam się.
- Co to jest wpojenie.
- To musi się o tym dowiedzieć - powiedział Edward. - Wiem, że to jeszcze za wcześnie, ale nie możemy tego przed nią ukrywać.
- Dobrze, to pójdźmy do niej - zgodziłam się i poszliśmy.
w końcu ;) fajne czekam na kolejne :))
OdpowiedzUsuńnareszcie:) Rozdział bardzo fajny czekam na kolejne:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNareszcie nie mogę się doczekać następnej nn :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nnn :) http://volturi-bella-renesmee-swan.blogspot.com/2014/09/rozdzia-17-pakt-z-diabem.html